Lelumpolelum Lelumpolelum
246
BLOG

Choroba cywilizacji- refleksje nad stanem nas wszytkich-cz.1 rys

Lelumpolelum Lelumpolelum Kultura Obserwuj notkę 1

Choroba cywilizacji- refleksje nad stanem nas wszystkich-cz.1 rys historyczny

 

 

Od bodajże dwóch dni przeszukuję w pamięci te wszystkie przeczytane książki z przeszłości i porównuję ludzi przeszłych czasów z nami obecnymi. Niby każda epoka ma swojego osobnego człowieka, ukształtowanego przez kulturę swoich czasów, ale mnie zastanawia dlaczego my jesteśmy takimi karłami? Co takiego sprawiło że kondycja obecnego człowieka jest tak zła?

Dla przykładu Wokulski, bohater Lalki Prusa, żyje w warunkach jakie nazwalibysmy koszmarnymi. Wokół niego panuje taka bieda, że ludzie nie tylko nie są w stanie kupić sobie mebli czy ubrań ale zwyczajnie brakuje im na jedzenie. Dzieci umierają na ulicach, panują epidemie, nie ma opieki medycznej, niepracujący starcy są żebrakami lub umierają pozbawieni opieki o ile ktoś sie nad nimi nie zlituje. Nastoletnie dziewczyny kupczą swoim cialem na ulicach, bo muszą to robić, dzieci kradną, robotnicy harują po 14 godzin w fabrykach. Człowiek dzisiejszych czasów by się załamał. Założył sznurek na szyje i się powiesił. A co robi Wokulski? Nic z tych rzeczy. Najpierw pokonuje przeszkody idąc na studia, potem wikła się w powstanie styczniowe, przechodzi Syberie, by po powrocie rozwijac sklep i pomagac innym. Jakby tego było malo widzi nowy świat latających maszyn i gdyby nie koszmarny zwiazek z Izabelą, wcielałby to w życie. Skąd Wokulski miał w sobie tyle siły?

Powie ktos że Wokulski to tytan, jednostka wybitna, wybrany na bohatera poprzez swoją nieprzeciętność. Ale w Lalce takich ludzi jest znacznie więcej. Oto Ochocki, wynalazca, odrzucajacy życie dla dobra ludzkości. Oto Geist, naukowiec, budujący latające statki. Węgiełek, podnoszący się z pożaru i prący do przodu. Furman Wysocki, przezwyciężający potworną biedę dla dzieci. Rzecki, uczestnik wiosny ludów, sumienny pracownik i dobry człowiek. Żydzi, Polacy, Rosjanie, Francuzi, setki ludzi znajdujący w sobie niesamowitą siłę aby walczyć z przeciwnościami losu. Nie tylko w Lalce odnajdziecie takich ludzi. wystarczy spojrzeć na inne powieści i takie postawy nie sa niczym niezwykłym. Ludzie przeszłości zachowują się jakby mieli w sobie naturalną zdolnośc do przezwycieżania wszelkich przeciwności losu. Jakby one ich martwiły ale nie pozbawiały chęci do życia. dopiero skrajności sprawiają ze sa pokonani, zniszczeni, stłamszeni. Można taka postawę zaobserwowac w bardzo wielu powieściach tamtych czasów.

Ale co takiego się stało, że nas otaczają ludzie-karły? Dlaczego człowiek dzisiaj nie ma w sobie takiego hartu ducha? co wysysa z nas naturalną zdolnośc do regeneracji, walki o codziennośc, mierzenia się z losem. Dlaczego jest tak dużo samobójstw, rozwodów, narkomanii, alkoholizmu, prostytucji w różnych formach, egoizmu. Dlaczego tak wielu ludzi jest samotnych, pozbawionych chęci do życia, zdolności do przezwyciężania własnego losu. Jak to jest możliwe że w świecie możliwości, pomocnych instytucji, człowiek jest taki słaby? Co jest sednem naszej cywilizacyjnej choroby?

Można wysnuc łatwy wniosek, że ludzie tamtych czasów od dziecka hartowali się w trudnościach a my tego nie mamy. Nie jest to prawda, choć w pewnym stopniu wiele w tym racji. Jeśli ludzie dzisiejszych czasów nie hartowali się wcześniej, to problemy wieku dorosłego powinny ich zahartować i zmienić. Sprawić że dojrzeją i sięgną do tej naturalnej siły znanej ludziom Pozytywizmu. Tymczasem tak się nie dzieje. Ojcowie stają sie alkoholikami. Matki popadają w depresję. Człowiek choruje.


Źródłem tej przemiany jest według mnie zmiana cywilizacyjna, jaka zaszła w okresie od oświecenia do roku 1968. Odrzucenie podstaw naszej cywilizacji basenu Morza Śródziemnego, nastawionej na innego człowieka i Boga, a zmiana jej w cywilizację samych siebie. Ludzi-bogów, którzy własny świat wyznaczają poprzez własne ego. Którzy swoją siłę chcą czerpać z własnego wnętrza, jakby byli istotami niesamowicie silnymi i odpornymi. Starsza cywilizacja trywializowała świat dookoła, pokazywała go jako cos przejściowego, nietrwałego. W efekcie porblemy takiego swiata istniały tylko jako coś czasowego. Nasza nowa cywilizacja pokazuje, że tu i teraz jest najważniejsze, że już teraz musimy cos mieć, jakoś wyglądać, mieć jakąś pozycje itp. Wszystko nieistotne położyła na pierwszym miejcscu. Ego zamiast innych ludzi. Wokulski i ludzie starszych czasów przełamywali problemy bo były one czyms poza nimi. Wynikały z ułomności ich świata, dlatego wystarczało zmienic świat i problem znikał. Wokulski załamał się pod wpływem problemu wewnątrz siebie, miłości do Izabeli. to co było poza jego wnętrzem, problemy finansowe, ekonomiczne, nie stanowiły sedna jego kleski, rozwiązal je. Ale nie poradził sobie z własnym wnętrzem. Człowiek dzisiejszych czasów jest skupiony na sobie i swoich potrzebach wewnętrznych, dlatego jest skazany na klęskę.

Krótki rys historyczny- od oświecenia do roku 1968

Ziarnem tego kryzysu jest epoka oświecenia. Trudno nawet wyrazic głupote patetyzmu tamtej epoki. Pseudomyśliciele tamtych czasów uznali że wiedza jest w stanie określić istote człowieka. skoro poznali zasady dynamiki Newtona, stwierdzili że świat jest materią. Wszystko jest policzalne i znając ustawienie atomów we wrzechświecie można przewidzieć zachowanie materii a wiec i np obliczyć co zrobi człowiek. Świat miałbyc zegarem, Bóg zegarmistrzem, nie było w wolnej woli, bo ludzie byli wykładnikiem wzorów z fizyki i matematyki. Strywializowali Boga, odrzucili go i uznali że nic ponad materię. Śmieszne to było, bo my dziś znamy zasade nieoznaczoności, wiemy ze istnieją kwarki, dywagujemy o innych wszechświatach, innych wymiarach poza naszymi czterema i z tej wiedzy nie wyprowadzamy światopogladu. A ci oświeceniowi jaskiniowcy stworzyli na podstawie swoich kłamstw światopogląd, który dzisiaj rządzi ludzmi wspólczesnymi. Unia Europejska z dumą odwołuje się do tych korzeni. Korzeni czego? Nauki, ktora okazała sie błędna. Filozofii głupków, przłamujących sokratejskie wiem, że nic nie wiem, oświeceniowym jest tylko materia i mozemy wiedziec wszystko.

Już romantyzm, mimo ze odrzucający oświecenie, jest skażony tą filozofią wielkiej jednostki. Bohater romantyczny to bóg małej skali. Co zabawne, romatycy bardzo czesto pokazywali jego kleskę ale to nie sprawilo, że ten schemat odrzucili. Człowiek romantyzmu ma byc kimś wielkim. Pomagającycm innym ale jego siła ma płynąc z jego wnętrza. Pozytywiści byli w tym względzie znacznie realniejsi. Skupili sie na zewnątrz, na społeczeństwie i jego problemach, odrzucając swoje wnętrze. Było to źródłem ich siły i poświecenia. Ale i u nich można zauważyc błedne mniemanie że człowiek potrafi przezwyciężyć świat dookoła i sprawic że stanie sie doskonały. Ale gdyby osiagnęli dostatek, jaki jest naszym udziałem, czy potrafili by rozwiażac problemy indywidualne? Sklejac złamane serca, ratować skrzywdzonych ludzi, pocieszać smutnych? Świat ludzi skupionych na sobie nigdy nie będzie generował szczęścia.

Obserwacja epok przeszłości pokazuje że dominuje jednak postawa altruistyczna. Po samolubnej Młodej Polsce przychodzi przecież dwudziestolecie, z optymistyczną wiarą w maszyny. Jest to epoka przeplotu nastawienia na zewnątrz i skupienia na ego. Ludzie szaleją w kabaretach, dancingach, bawią się. Ale jednocześnie pobrzmiewają totaliztaryzmy, świat materii, ludzi-bogów, nadludzi i nowego socjalistycznego człowieka. Efekt ni mniej nie więcej tylko własnie oświecenie. Nei bez powodu tak kochano oświecenie w systemach komunistycznych i dziś tak sie wszyscy lubują w tej fikcji.

Zlamanie faszyzmu pozwoliło jednak zakwitnąc komunizmowi. Ten system od zawsze po cichu wspierał zachodnich myślicieli, rozprzestrzeniających filozofie socjalizmu na resztę globu. Lenin nazywał ich pożytecznymi idiotami. Bo jak inaczej można nazwać czlowieka, który widząc potworność systemu wspiera go z całej siły. Zaowocowało to rewolucją roku 1968 i nastaniem czegos co nazywam epoką NEW AGE, kryzysu człowieka.

Socjalizm pozornie nastawiony był na zewnątrz człowieka. Ale przecież wierzył w wewnętrzna siłe człowieka, która to siła to zewnątrz miała przemieniać. Gdyby taka siła istniała to świat byłby rzeczywiście inny, lepszy. Tymczasem odziedziczyliśmy coś znacznie gorszego. Pusty świat ludzi, ktorzy z niczym własciwie sobie radzą. Ludzi ktorych celem jest szczescie ale ktorzy nie potrafia tego szczescia znalezc.

Zimnowojenne czasy pokazują pogłebianie tego kryzysu. Oto człowiek nagle nie chce walczyc ze złem. Mimo ze zachód pełen jest ludzi opowiadajacych czym jest socjalizm ,brakuje ludzi ktorzy chcieliby z nim walczyć. Ludzie zachodu zazceli skupiac sie na sobie i swoich potrzebach. Na posiadaniu lodówek, pralek, samochodów. Na zdrowiu, urodzie, sławie. Obok siebie zyja samotni karierowicze, wydający na raty za samochód tyle ile ich sąsiedzi wydają na utrzymanie. Wywołuje to kryzys przekonania ze warto żyć dla materii ale wpycha ludzi w inny kryzys, pustej duchowości opartej o nienaukowy fałsz. Kryzys roku 1968.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura